Relacje


Wadowice, w dniach 28.08.2005 - 03.09.2005

W rodzinnym mieście wielkiego Papieża i Polaka, Ojca Świętego Jana Pawła II odbył się pierwszy zjazd Studentów Polonijnych. Ten nowatorski projekt zakładał kilka celów, które realizowane były przez uczestników zjazdu w czasie jego trwania. Jednym z głównych było nawiązanie wzajemnych relacji i więzi przez uczestników zjazdu, reprezentujących Niemcy, Włochy, Ukrainę, Białoruś, Słowację, Mołdawię i Rosję, oraz oczywiście Polskę. Wzajemne poznawanie sytuacji Polonii w poszczególnych krajach Europy czasami szły w zupełnie innym kierunku niż zakładali sami organizatorzy, np. Piotr Wendt z Hamburga codziennie świadomie i dobrowolnie poddawany był rusyfikacji przez Ukraińską i Litewską stronę zjazdu, natomiast Mołdawianie najczęściej poddawali się polonizacji przez organizatorów. Oczywiście wszystko polegało na zabawie i ciekawości dotyczących różnic językowych, co owocowało bliższym i szybszym zapoznawaniem się uczestników.

Organizatorzy na różne sposoby dawali możliwości poznawania tożsamości i więzi z ojczyzną poprzez pobyt w miejscach związanych z historią Polski i wielkimi Polakami. Każdego dnia nasza grupa dzięki współpracy i uprzejmości PKS Wadowice z najlepszym kierowcą, jakie wydały na świat Wadowice, rozpoczynała podróż do najciekawszych zakątków i pereł Polski.

Już 29 sierpnia udaliśmy się ponad 250 metrów pod ziemię do kopalni soli w Wieliczce, gdzie mogliśmy podziwiać zupełnie nierealną na pierwszy rzut oka scenerię, rzadko spotykaną nie tylko w Europie, ale i na świecie. Wspaniałe oświetlenie wykonanych w soli rzeźb krasnali i różnych postaci historycznych stwarzało tak niesamowity klimat, że z wielkim żalem opuszczaliśmy to przepiękne miejsce. Ta bajkowa przygoda obfitująca w niezapomniane przeżycia kilka godzin później zawiodła nas do Krakowa. Trzeba zaznaczyć w tym miejscu, że wszędzie gdzie przybywał nasz autokar spotykaliśmy miejsca związane z Janem Pawłem II. W Krakowie zwiedzaliśmy Wawel oraz Rynek, a w ramach czasu wolnego część grupy zwiedzała korytarze oraz najstarsze zakątki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zwiedzanie Krakowa było momentami nieco zabawne, gdyż czasami za przewodnika służył sam organizator, który wielką chęć pokazania w zasadzie wszystkiego co ciekawe, a to czasem nie służy właściwemu przekazaniu treści. ;-) Głębokim przeżyciem dla większości uczestników zjazdu było zatrzymanie się w Sanktuarium w Łagiewnikach, gdzie młody Karol Wojtyła pracował w kamieniołomach. Sceneria sanktuarium i świadomość znaczenia tego miejsca zrobiła na wszystkich niemałe wrażenie.

Dnia 30 sierpnia nasza grupa znalazła się w Kalwarii Zebrzydowskiej i w ten sposób cofnęliśmy się do lat dziecięcych Karola Wojtyły, który wielokrotnie bywał w tym miejscu i zawsze darzył je wielkim sentymentem, wspominając je w homiliach i publicznych przemówieniach. Popołudnie było obficie wypełnione przygotowaniem merytorycznym do właściwego przeżycia następnego dnia, gdyż odbyła się między innymi bardzo ciekawa prelekcja pracownika muzeum Auschwitz w Oświęcimiu na temat "Polskie obozy koncentracyjne - mity i rzeczywistość". Prelekcja była prowadzona bardzo rzeczowo i otworzyła wszystkim oczy na wiele spraw i problemów, z którymi większość nigdy się do tej pory nie spotkała, lub znała je tylko szczątkowo. Wieczorem jak zwykle odbyły się nocne Polaków rozmowy, które dla odprężenia tym razem upłynęły w miłej, ogniskowej (ale nie ognistej ;-)) atmosferze.

Następny dzień był dla nas bardzo pracowity, obfitujący w niezapomniane wydarzenia i przeżycia. Był to dzień ważny nie tylko dla nas, uczestników zjazdu, ale również dla całej Polski, bowiem w całym kraju odbywały się uroczystości obchodów 25-lecia "Solidarności". Aktywnym jej działaczem był w latach 80-tych nasz kierowca, stąd nasza świadomość o najnowszej historii była nieco poszerzona o spojrzenie z perspektywy zwykłego działacza solidarności, zwykłego obywatela Polski. Nasza droga w tym dniu biegła do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, a tam czekały na nas inne myśli, przeżycia i wspomnienia. Dla niektórych z nas były to bardzo trudne chwile, bowiem w tym miejscu przed laty znaleźli się bliscy z ich rodzin. Jak w każdym miejscu naszą grupę oprowadzali najlepsi przewodnicy (nawiasem mówiąc wyjątkiem była tylko Częstochowa), dlatego zwiedzaniu obozu było bardzo ciekawe i dało wiele do myślenia i pozostanie w pamięci chyba na zawsze. W ramach zwiedzania obozu w Oświęcimiu zwiedzaliśmy również położony niedaleko obóz w Brzezince. Pogrążeni w zadumie nad smutną historią Polski i ludzkim cierpieniem udaliśmy się do Duchowego Serca Polski, klasztoru ojców Paulinów na Jasnej Górze w Częstochowie, by tam spróbować zrozumieć wpływ i znaczenie historyczne tego miejsca na naszą Ojczyznę i naród, a jednocześnie podbudować swoją wiarę w fakt, że prawda i dobro jest silniejsze i w ostatecznym rozrachunku zawsze zwycięży.

Pierwszego września był dniem, na który czekali wszyscy uczestnicy zjazdu, gdyż był to dzień drugiej ważnej rocznicy dla Polski, napaści Niemiec na Polskę i odebrania jej nie tak dawno wywalczonej wolności. My tą rocznicę postanowiliśmy uczcić w radosnej atmosferze, ciesząc się z wolności i tak wspaniałych górskich krajobrazów, więc wybraliśmy się na nieco odprężającą wycieczkę do Zakopanego. W Zakopanem czekał na nas pan senator Franciszek Bachleda-Księdzulorz, pełniący od tej pory dla nas honory gospodarza tego regionu, oferując nie tylko swój czas i serdeczność, ale również przyjmując na siebie wszelkiego rodzaju zobowiązania materialne związane z naszym pobytem. Po spotkaniu z senatorem udaliśmy się od razu wynajętymi busami do kolejki linowej w Kuźnicach, która zabrała nas na Kasprowy Wierch, na którym czekał na nas już przewodnik (Edward Budny - trener Józefa Łuszczka, dwukrotnego medalisty Mistrzostw Świata w biegach narciarskich w Lahti w 1978r.). Pod wrażeniem naszych Tatr była cała grupa, a najbardziej (czemu można się w sumie nieco dziwić) byli Słowacy. Niektórzy nawet, jak nasze Białorusinki, nie chcieli wracać z powrotem do Wadowic. Urok naszych gór i całodniowa wycieczka po nich wszystkich nas jeszcze bardziej do siebie przybliżyły. Przed powrotem "do domu" udaliśmy się na obiad do restauracji pana senatora, by narazić go na jeszcze jedne dodatkowe koszty. ;-) W drodze powrotnej odwiedziliśmy sanktuarium w Ludźmierzu.

Ostatni dzień spędziliśmy na zwiedzaniu Wadowic, obiedzie i spotkaniu z przedstawicielami warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Wspólnota Polska w osobie pani prezes Agnieszki Boguckiej, członka zarządu ks.Eugeniusza Klimińskiego oraz paru innych ważnych osobistości, których wymienić tutaj nie sposób. Jednak najważniejszym wydarzeniem dnia była nasza wizyta w Urzędzie Miejskim Wadowic i spotkanie z panią burmistrz Ewą Filipiak, która przez cały czas trwania zjazdu pomimo swojej fizycznej nieobecności wśród nas pomagała nam jak mogła. Spotkanie to dało dużo radości uczestnikom i samej pani burmistrz i jest jednym z argumentów, by następne zjazdy organizować również w tym miejscu. Pani burmistrz wyraziła swoją wielką i autentyczną radość, że taka grupa pojawiła się właśnie u niej w mieście i wykazała duże zainteresowanie problemami Polonii na Białorusi, Ukrainie, Litwie i w Rosji, przedstawionymi jej przez uczestników zjazdu. Na zakończenie dnia odbyło się ostatnie, pożegnalne ognisko, które pokazało jak bardzo te parę dni zbliżyło nas do siebie, pomimo bardzo wielu różnic dzielących nas w różnych krajach Europy.

Przez wszystkie dni zjazdu udało nam się rozbudzić zainteresowanie polskimi wartościami narodowymi wśród wszystkich uczestników, a szczególnie ogromne zainteresowanie tymi kwestiami wykazał Michał Fadeyew, pochodzący aż z Syberii (!). Podsumowując zjazd należy z naszej strony podziękować za pomoc w zorganizowaniu zjazdu wszystkim członkom Wspólnoty Polskiej oddziału warszawskiego na czele z panią prezes Agnieszką Bogucką, ks.Eugeniuszem Klimińskim, panem Januszem Korzeniowskim wraz z żoną Romą, a także pani burmistrz Wadowic Ewie Filipiak, panu senatorowi Franciszkowi Bachledzie-Ksiedzulożowi za ich patriotyzm i kierowanie się w życiu wartościami, jakie przez wiele lat wlewał w nas Jan Paweł II. Dziękujemy również wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do zorganizowania tego zjazdu za wszelką pomoc i wsparcie, bez którego moja skromna osoba nie dałaby sobie rady, a marzenie o spotkaniu młodych Polaków w jednym miejscu z różnych krajów Europy pozostałoby tylko marzeniem. Dziękuję znajomym i przyjaciołom: Czarkowi Kornackiemu, Szczepanowi Marchewce, Marcinowi i Agnieszce Olak, Karolowi Krawczykowi, Marii Marcinkiewicz, za wsparcie i pomoc w trudnych dla mnie chwilach. Wspólnie wszyscy razem zrobiliśmy coś, co stanowi kroplę w morzu, ale dla Polski jest to jednak kropla więcej dobra i nadziei, której tak bardzo nam czasem brakuje.

Wszystkich chętnych młodych Polaków i pochodzenia polskiego mieszkających poza Polską, a chcących wziąć udział w kolejnym zjeździe zapraszam za rok. Być może znowu do Wadowic, miejmy nadzieję, że w jeszcze większym gronie.


Grodno, 30.04.2006

Minęło już pół roku od momentu, kiedy odbył się I Zjazd Studentów Polonijnych-Wadowice 2005. Niedługo rozpocznie się kolejny, drugi Zjazd w Murzasichlu, ale na zawsze w mojej pamięci pozostaną wspomnienia związane z pobytem w Wadowicach. To tu - w miejscu urodzenia Wielkiego Polaka Jana Pawła II - my, młodzi z różnych państw Unii Europejskiej oraz państw byłego bloku ZSSR, zostaliśmy złączeni więzią ojczystego i rodzinnego domu, którego na imię Polska, w jedną rodzinę. W ciągu tygodniowego Zjazdu czekał na nas, wspaniale zorganizowany przez Warszawski Oddział Wspólnoty Polskiej, program wycieczkowy po najciekawszych miejscach ziemi małopolskiej. Zwiedzaliśmy Kraków - jedno z najstarszych i najcenniejszych miast zabytkowych w Polsce, historyczną kopalnię soli w Wieliczce, Sanktuaria Maryjne w Kalwarii Zebrzydowskiej oraz na Jasnej Górze w Częstochowie, a także Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach - zajmujące tak znaczące i ważne miejsca w życiu państwa Polskiego i jego rodaków.

Nastrój smutku i refleksji towarzyszył każdemu z nas, kiedy zwiedzaliśmy Oświęcim i Brzezinkę - dawne hitlerowskie obozy koncentracyjne. Uważam, że my, młodzież XXI wieku, szczególnie powinniśmy pamiętać o tak tragicznym wydarzeniu w historii całego świata, aby móc powiedzieć przyszłym pokoleniom o błędach, których nie wolno więcej popełnić.

Najwspanialsze i niezapomniane wrażenia pozostawiła w mojej pamięci pierwsza w moim życiu wycieczka w góry Tatry. Od dzieciństwa marzyłam żeby na własne oczy zobaczyć prawdziwe góry i nareszcie stało się! Moje marzenie się spełniło właśnie na zjeździe. Poczucie nieskończonego piękna, uroku i podziwu podczas pobytu w górach na zawsze zapadnie w mojej pamięci.

Oprócz przeżyć związanych ze zwiedzaniem i poznawaniem kraju moich przodków, bardzo ciekawe były spotkania tematyczne poświęcone historii współczesnej i sytuacji Polaków w innych krajach europejskich. Dzięki nim, jak również prywatnym rozmowom dowiedziałam się jak żyją inni oraz z jakimi problemami sie stykają na co dzień. Niektóre znajomości zawarte na Zjeździe przetrwały próbę czasu i trwają do dziś.

W imieniu własnym i w imieniu całej naszej grupy z Białorusi chcę złożyć serdeczne podziękowania wszystkim, którzy przyczynili się do organizowania tak wspaniałego przedsięwzięcia, jakim jest Zjazd Studentów Polonijnych. Szczególne podziękowania naszym organizatorom (Karolowi Budzyńskiemu, Czarkowi Kornackiemu, Salomei Kmieć oraz Maćkowi Krysie)czuliśmy się bezpiecznie, dzięki waszemu ciepłu i poświeceniu dla nas własnego czasu w grupie panowała taka przyjazna, otwarta i życzliwa atmosfera. Pozdrawiam już teraz wszystkich, którzy pragną dołączyć do grona uczestników II Zjazdu Studentów Polonijnych. Uważam, że warto ten jeden tydzień w roku spędzić w Ziemi Ojczystej, być bliżej swoich korzeni narodowych.

Maria